środa, 9 lipca 2014

Stresujący weekend....

To był weekend pełen wrażeń i stresu. Na niedziele mieliśmy zaplanowane Chrzciny Małego Tomaszka ( o których może post się pojawi, jak będziemy mieli jakieś zdjęcia, gdyż sami nie byliśmy w stanie ich robić), jednak z planów wyszło zupełnie coś innego. Wszystko zaczęło się w sobotę ok. 11 kiedy to Amelka była nieswoja i zauważyłam, że jest strasznie rozpalona. Pierwsza myśl  - to od pogody... No ale po 4 godzinach temperatura na termometrze pokazała 40 stopni! Dostałam szoku! Nie wiedziałam co robić? Doskonałek Nasz był jak piecyk, który strasznie był markotny. Podałam leki na zbicie gorączki, przygotowałam kąpiel w wodzie letniej i udało mi się zbić gorączkę, jednak nie do końca bo miała 37 -38. No ale myślałam, że do rana przejdzie, chociaż w głębi duszy strasznie się stresowałam tą całą sytuacją. Pierwszy raz mieliśmy do czynienia z taką temperaturą.
Godzina 2 w nocy! Amelka wierci się. Podchodze do niej dotykam, a tam znowu gorączka! Termometr znowu pokazuje ponad 40 stopni. Cały czas tłumaczyłam sobie, że to od zębów (bo właśnie wybijają jej się dolne trójki), podałam znowu lek, ale dalej nie udało się zbić gorączki do normalnej temperatury, więc o 4 postanowiliśmy wspólnie, że pojedziemy na pogotowie. Tam Pani Doktor ją osłuchała, zobaczyła gardełko i po wstępnym badaniu stwierdziła, że może infekcja się jakaś rozwija.  Pojechaliśmy do domu, ale dalej coś nie dawało nam spokoju. Znamy nasz Szpital i postanowiliśmy pojechać o 10 na Olsztyńskie Pogotowie, gdyż temperatura nadal się utrzymywała. Tam usłyszeliśmy to samo, ale jednak najlepsze w tym wszystkim było to, ze w czasie drogi do Olsztyna temperatura spadła do 36,6 . Do godziny 15 obserwowaliśmy Doskonałka i postanowiliśmy, że jak gorączka da sobie spokój to pójdziemy na Chrzciny i tak też sie stało. Na początku Amelka była nieswoja, ale po czasie zaaklimatyzowała się.  I do dnia dzisiejszego temperatura nie wróciła, tak więc chyba to były jednak zęby...
Ten weekend wiec nie należał do udanych i dziś wiem, że od kiedy jestem rodzicem, mogę planować nie wiadomo co, a i tak życie matki napisze swój własny scenariusz... Na Chrzcinach nie wyglądałam tak jak chciałam i kiedyś może bym się tym przejęła, ale od kiedy jestem mamą liczą się inne rzeczy. 

4 komentarze:

  1. Tak to już jest, to czego się nie planuje wychodzi najlepiej bo przy zaplanowanych od a do z rzeczach coś zawsze wyskoczy. Pamiętam jak pierwszy raz Wojtek dostał 40 stopni i nie mogliśmy tego zbić zawał, dziecko przez ręce leci i rób co chcesz !!! Grunt że najgorsze już za wami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie takie spontany są najlepsze, a co do wysokiej temperatury, to jest koszmar...

      Usuń
  2. Oj, z dzieckiem ciężko cokolwiek zaplanować, bo tak jak napisałaś, wszystko w ostatniej chwili może się zmienić. My podczas chrzcin mieliśmy taką sytuację, idealnie tego dnia zepsuł się nam aparat (prawdopodobnie Oliwia go zaśliniła, bądź coś na niego wylała) i trzeba było po znajomych jeździć i kombinować. :)
    A jeśli gorączka jeszcze raz się pojawi, i tym razem nie będą to zęby, to zróbcie badania moczu. U nas nie bylo żadnych objawów poza wysoką temperaturą. Po badaniu moczu okazało się, że to infekcja dróg moczowych, a u dziewczynek w tym wieku jest większe ryzyko wystąpienia takiej infekcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za poradę, będę miała na uwadze. Narazie odpukać wszystko w porządku :)

      Usuń