Pamiętacie te chwile kiedy to szło się do znajomych w odwiedziny i przy herbacie/kawie oglądało się abumy ze zdjęciami? Kiedy to szło się do fotografa z filmem z aparatu z myślą o tym, jak wyszliśmy na danym zdjęciu i czy przez przypadek nie naświetliliśmy filmu? To były fajne czasy. Zdjęć nie robiło się tyle co teraz, ale zazwyczaj wszystkie zdjęcia, które zrobiliśmy znajdowały swoje miejsce w albumie, który później przy spotkaniach rodzinnych był wykorzystywany i wywoływał uśmiech na twarzy osób oglądających, wzruszenie, a także wywoływał różne ciekawe dyskusje. Jednego się tylko wtedy bałam, że zdjęcia w albumie, te które wywoływały śmiech i radość, mogą zawstydzić mnie przy przyszłym mężu, chłopaku, osobie, która nie zna mnie tak dobrze jak rodzina. Osobie, która dopiero mnie poznaje. Jednak nie było czego się bać, ponieważ osoba, która kocha patrzy na to śmieszne zdjęcie w ten sam sposób jak rodzina. Niekiedy zdjęcia służyły też do "palenia za sobą mostów". Jeżeli rozstaliśmy się z kimś często słyszało się, że obrzędowi tak zwanego zerwania towarzyszyło palenie zdjęć, czy też rwanie ich na tysiące małych kawałków. Ja osobiście czegoś takiego nie praktykowałam, bo zdjęcia to tylko kilka klatek z naszego życia. Najważniejsze jest to, co w naszym sercu. A z czasem to zdjęcie z dawnym chłopakiem, może wywołać ciekawą dyskusję między matką, a córką.
Dzisiaj w epoce lustrzanek, laptopów, smartphon-ów zdjęcia ogląda się zaraz po ich zrobieniu, a przy spotkaniach są one pokazywane na ekranie komputera, czy też telefonu i nie wywołują już tych samych emocji, jak te które znajdowały swoje miejsca w albumie. Zastanawiam się dlaczego? Dlaczego nie wywołujemy zdjęć?
Pierwszym powodem napewno jest ich ilość, bo przecież kiedyś robiło się jedno, góra dwa zdjęcia w danej chwili, dziś tych ujęć robimy dziesiątki, przez co później ciężko jest nam wybrać te które znajdą swoje miejsce w albumie.
Drugim powodem może być to, że przy codziennym wspinaniu się na szczyty kariery nie mamy czasu na takie rzeczy jak tworzenie albumu.
Trzeci powód to nieraz cena za wywołanie zdjęcia, no bo przy takiej ilości zdjęć, którą mamy musielibyśmy przeznaczyć majątek.
Szkoda, ze czasy się zmieniły i mało osób, które odwiedzamy ma tę Księgę, która wywołuje tyle pozytywnych emocji, wzruszeń i przede wszystkim umila czas spędzony razem. Przyznam się bez bicia, że już od 7 lat obiecuje sobie, że wywołam zdjęcia, nawet na komputerze mam stworzone pliki pod hasłem "zdjęcia do wywołania", jednak zawsze brakuje czasu. Mam nadzieję jednak, że wkońcu się za to zabiorę. Już nie mówię tutaj o Naszych zdjęciach z mężem, ale o naszych zdjęciach w trójkę - czyli od chwili kiedy to Doskonałek jest na świecie, ponieważ to te zdjęcia w tej chwil będą budzić w naszej trójce pozytywne emocje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz