Dzisiejszy temat, nieco odbiega od tematów, które ukazują się na moim blogu, ale listopad to czas refleksji, zadumy i chwila wspomnienia o tych którzy odeszli. Dziś chciałam podzielić się swoim podejściem do Ostatniego Pożegnania i swojego nastawienia do alkoholu obecnego w tak ważnej chwili, której nie powtórzymy, a której możemy żałować.
Alkohol na chrzcinach, komunii i innych tego typu okazjach strawię, ale nie uszanuje alkoholu na ostatnim pożegnaniu. Nie! I koniec! Nie wyobrażam sobie iść na pogrzeb bliskiej mi osoby pod wpływem alkoholu. Gardzę osobą która przychodzi żegnać swoja matkę, ojca, ciocie, babcie, dziadka, wujka, męża, żonę, dziecko czy kogokolwiek innego pod wpływem nawet znikomej ilości alkoholu. Rozumiem, że to ciężkie przeżycie i nie każdy potrafi sobie z nim poradzić, ale są inne metody złagodzenia tego bólu, który pozostał po śmierci bliskiej naszemu sercu osoby. Dla mnie pogrzeb to chwila kiedy możemy wspominać dobre chwile z osobą, która nas opuściła. To moment kiedy moje myśli krążą tylko wokół tej właśnie osoby. Ze względu na szacunek do samego człowieka idę na to ostatnie spotkanie trzeźwa. Jednak kiedy widzę, lub czuję od pogrążonej w żałobie osoby alkohol poprostu zadaje sobie pytanie Co on/ona sobą reprezentuje? Dlaczego w tak ważnej chwili pije znaczące ilości alkoholu i zmienia się o 360 stopni. Dlaczego alkoholik, który ostatni raz w swoim życiu widzi kogoś bliskiego nie potrafi chociaż na godzinę pozostać trzeźwym? Dlaczego taka osoba, nie da innym pożegnać kogoś bliskiego w ciszy i spokoju?Myślę, że w takiej chwili alkohol nie pomoże, tylko wręcz przeciwnie zaszkodzi. Ostatnie pożegnanie to chwila kiedy możemy podziękować danej osobie za wszystko co uczyniła, powinniśmy to robić z szacunkiem i zadumą, a nie łykać kieliszek wódki dla ukojenia. Nie będzie drugiej szansy ostatniego pożegnania, jak sama nazwa wskazuje. Nie będzie też można przeprosić tej osoby za swoje zachowanie. Alkohol potrafi zepsuć wszystko, dlatego nie pozwólmy na to aby zepsuł nam ostatnie chwile z bliska nam osobą. Zachowujmy się w tej chwili tak, jakbyśmy sami chcieli być żegnani. Szczerze? Wolałabym nie iść wogóle na ostatnie pożegnanie, niż iść na nie pod wpływem alkoholu.
Poruszyłam ten temat bo byłam świadkiem ostatnio takiej sytuacji. Jedni usprawiedliwiali inni tak jak ja nie tolerowali. Moim zdaniem nie ma usprawiedliwienia. Każdemu zmarłemu należy się szacunek, a napewno nie będzie miała go osoba z butelka wódki w kieszeni.
Tak samo nie toleruje palenia papierosów na cmentarzu!
Amen.
Czasami aż ręce opadają, gdy widzę lub słyszę, jak mogą zachować się ludzie...
OdpowiedzUsuńDla mnie to również nie do przyjęcia...chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tego, że społeczeństwo mamy dość lubiące alkohol. Niestety, wielu ludzi bez niego nie potrafi się obejść na co dzień. Nic dziwnego, że szukają okazji to picia wszędzie, nawet w tak delikatnych momentach...
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o takim czymś i mam nadzieję, że nie usłyszę. Ludzie to jak czegoś nie wymyślą to się za bardzo nudzą.
OdpowiedzUsuńOkropne
Mnie bardziej razi alkohol na komuni, czy chrzcinach jak jeden glebszy przed pogrzebem. Przedwczoraj mialam pogrzeb w rodzinie, syn zmarlego walnal sobie jednego. Zaznaczam ze nie jest alkoholikiem. Nikt poza mna i dwoma osobaami tego nie widzial. A czasem lepszy jeden glebszy jak oglupiajace tabletki. Dla mnie totalnym brakiem szacunku jest otwieranie trumny i robienie zdjec zmarlemu.
OdpowiedzUsuńZ robieniem zdjęć też się zgodzę, ale jeśli chodzi o alkohol, to ja spotkałam się niestety z bardziej przykrą sytuacją, o której chyba nie będę pisać, bo to nie zmieni faktu, że poprostu ta osoba bardzo źle się zachowała.
Usuń